sobota, 24 września 2011

118. cośtam cośtam po wakacjach

Dawno mnie nie było i dużo się działo. Miliony pomysłów w mojej głowie na nowe hafty i z trudem muszę się powstrzymywać, żeby ich nie zaczynać, bo pewnie i tak wyjdzie na to, że ich nie skończę :P

Teraz przymierzam się do wielkiego projektu, który razem z moją przyjaciółką będziemy chyba 100 lat tworzyć ;)

Powoli wracam do stanu używalności werbalnej i psychicznej (wiem, że to dziwnie brzmi), bo w wakacje złapało mnie jakieś odmóżdżenie >.<



Wielkich Tripów nie odbywałam, odwiedziłam tylko naszego Zachodniego sąsiada, który robi nas w konia z gazem. Tyle słyszałam o Berlinie, że to takie piękne i klimatyczne miasto. Jestem na nim strasznie zawiedziona! Bardzo dużo czasu traciłyśmy na dojazdy, ciężko było znaleźć sklep spożywczy, a galerie handlowe były w weekend zamknięte (?!?!?!?!). Wszędzie odrestaurowują zabytki i wszystko pozakrywane D: Wybór  piw nie dość, że mały to jeszcze niedobre.... Udała nam się tylko kwatera, chociaż bardzo na początku niepewna. Jako, że my dziewoje młode, luksusów wielkich nie wymagamy, chciałyśmy znaleźć coś w miarę wygodnego za przystępną cenę. Zabukowałyśmy sobie miejscówkę w miarę blisko centrum, żeby nie wydawać na dojazdy, więc byłyśmy zadowolone. Ale! tuż przed wyjazdem przeczytałyśmy wypowiedzi na forum o tym właśnie hotelu. Że ręczniki nie zmieniane, pościel niektórzy sami musieli sobie znaleźć, dają nie te pokoje, które się zamówiło.Zatem jechałyśmy z dusza na ramieniu, że nie będziemy miały gdzie mieszkać.
Jakie OGROMNE było nasze zdziwienie po dojechaniu na miejsce! : D Wchodzimy do pokoju, widać dwa łóżka (a nas trzy). Pomyślałyśmy, że pewnie jakaś polówka dostawiona - co się okazało - za rogiem lodówka zlew i drzwi. Drugi pokój! A w pokoju piętrowe łóżko! Czyli 1 dodatkowe. Odwracamy się w drugą stronę kolejne drzwi! A w nim następne dwa łóżka! Byłyśmy w szoku! Dostałyśmy właściwie mieszkanie dla 6 osób i każda mogła co noc spać w innym łóżku i innym pokoju! Wielkie pozytywne zaskoczenie! Od razu mówię: ręczniczki czyściutkie, pościel też i codziennie po powrocie zastawałyśmy sprzątnięty pokój. Pomijam fakt, że mieszkałyśmy na 4 piętrze bez windy, ale dla takiego luksusu mogłabym się wdrapać nawet na 8 ;)

Teraz odrobinę zdjęć:

Nasza stacja

Reichstag - który tylko obejrzałyśmy z zewnątrz, bo na miejscu dowiedziałyśmy się, że zanim się wejdzie trzeba się ze dwa tygodnie wcześniej zarejestrować przez internet o_O Bzdura... totalna.


Symboliczny kawałek Muru Berlińskiego (byłyśmy akurat w czasie obchodów zburzenia). Swoją dwogą trochę obrzydliwy ten mur. Wszędzie są poprzylepiane 20-letnie gumy do żucia... >.<


 Jakieś figury gołych ludzi, z którymi wszyscy sobie robili zdjęcia :)

 
 I Brama Brandenburska



i mały bonus - ja przy piwku - paskuda, prawda? ;)


Wakacje, wakacje i po wakacjach. Właściwie nie wiem czy ten okres mogę tak nazwać, pogoda była przeokropna. Bardziej jesienna niż letnia, a dzisiaj rano było na moim termometrze 3 stopnie! We wrześniu! I to w mieście! W mniej zaludnionych obszarach pewnie było poniżej zera - koszmar! Droga pogodo, to nie grudzień. Wczoraj zaczęła się astronomiczna jesień, a nie zima DDD:

Do zobaczenia! - dalsze relacje w poniedziałek : )))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz