I znowu przylazła... Tupnęła nogą i zaczęła sypać, jakby chciała powiedzieć wszystkim: 'Ja wam teraz pokażę'. Mi nie musiała nic pokazywać.. I bez tego wiem, że jest okropna, kapryśna i nikomu nie potrzebna. Mowa tutaj oczywiście o zimie. Tym razem przyszła za wcześnie (tak w sumie to mogłaby się w ogóle nie pokazywać. A żeby mi jeszcze bardziej dokuczyć, spiknęła się z jesienią i w wyniku tego mieliśmy dzisiaj śnieg, deszcz, wiatr i mróz. Ja oczywiście nieprzygotowana, wyszłam na uczelnie w bucikach sportowych, które na tą pogodę nadają się tylko do chodzenia w domu. Oczywiście całe przemokły po pierwszym kontakcie z wodą, czyli wtedy kiedy postawiłam pierwszy krok za progiem budynku... A na sobie tylko cienką bluzkę i wiatrówkę - czyli nic!! Przemarzłam, stopy aż bolały mnie z zimna :(((
Teraz może mieć już pewność, że jej nienawidzę!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz